NewConnect – 18 lat szans i rozwoju z perspektywy adwokata Adama Osińskiego

Z perspektywy prawnika zajmującego się NewConnect od samego początku jego istnienia, autoryzowanego doradcy mającego na koncie kilkadziesiąt debiutów oraz inwestora, oceniam ten rynek bardzo pozytywnie. Decyzja GPW o stworzeniu rynku NewConnect pozwoliła na wejście w świat giełdowy i do świadomości inwestorów ogromnej rzeszy spółek, które nie mogłyby tego dokonać wchodząc bezpośrednio na duży parkiet GPW. Spółki te otrzymały szansę i możliwość podnoszenia standardów swojego funkcjonowania i pozyskania kapitału na rozwój. To niewątpliwie wsparło wiele dobrych pomysłów i zwiększyło zasięg odziaływania polskiego rynku kapitałowego na polską gospodarkę.  Dla mnie, to podnoszenie standardów wśród małych i średnich polskich spółek, to ogromny pozytywny aspekt istnienia NewConnect, który często jest zupełnie niedostrzegany.

Udało się więc mocniej połączyć gospodarkę z rynkiem kapitałowym, Udało się przyciągnąć wiele ciekawych, perspektywicznych projektów i wielu nowych inwestorów. O sukcesie rynku świadczy chociażby liczba przejść spółek z rynku NewConnect na duży parkiet GPW. To pokazuje dużą jakość wielu spółek z NewConnect.

Nie jestem pewien, czy w kontekście NewConnect można pisać o tym, że „coś się nie udało”. W pierwszej chwili można oczywiście powiedzieć, że nie udało się uniknąć naruszeń prawa i spektakularnych upadków, jakie dotyczyły wielu spółek z tego rynku i o których szeroko informowały media. W moim odczuci, NewConnect zbiera jednak wiele niezasłużonej krytyki. Naruszenia prawa zdarzają się bowiem także w spółkach notowanych na rynku regulowanym GPW, a jeżeli chodzi o skalę tych naruszeń to jedna afera Getback przyniosła straty większe niż wszystkie naruszenia prawa dotyczące spółek z NewConnect, a przecież nie była to jedyna afera dotycząca spółki notowanej na dużym parkiecie GPW. Naruszenia prawa niestety się zdarzają, przy czym od zapobiegania im, wykrywania ich i wymierzania kar, jest państwo, a nie organizator rynku. Co do spektakularnych upadków spółek notowanych na NewConnect to patrzyłbym na to w kontekście tego, jakie spółki są zapraszane na NewConnect. Jeżeli mają to być spółki młode, często stary-up’y, to światowe statystyki są nieubłagane, bardzo duża część tych spółek upada, nie realizuje swoich planów i obietnic. Jeżeli NewConnect ma być rynkiem otwartym na takie spółki, to upadki będą miały miejsce, a upadki zawsze lub prawie zawsze mają miejsce w atmosferze wzajemnych pretensji i przerzucania się odpowiedzialnością za fiasko projektu i często ma to miejsce na forum publicznym. W mojej ocenie nie unikniemy upadków spółek z NewConnect i powinniśmy je akceptować, nie tylko stwierdzając, że w teorii akceptujemy potencjalne wysokie ryzko strat, związane z inwestycjami na NewConnect, ale również poprzez niewprowadzanie zbyt formalistycznych rozwiązań, które mogłyby odciąć od tego rynku sensowne spółki na wczesnym etapie rozwoju, które mogą, ale nie muszą odnieść sukcesu na rynku i dla których fakt notowania na NewConnect może być kluczowy w rozmowach z potencjalnymi inwestorami. Nie warto zrobić z NewConnect głównego parkietu GPW, tylko dla spółek o mniejszych rozmiarach. W mojej ocenie, to byłaby zła droga.

Podsumowując, patrząc na to ile spółek rozwinęło się, a ile upadło lub zawiodło oczekiwania inwestorów, uważam, że zdecydowanie więcej się udało. Stworzenie rynku NewConnect to była dobra decyzja GPW.

W mojej ocenie, można oczywiście dążyć do zwiększenia zainteresowani inwestorów indywidualnych rynkiem NewConnect. Tu pewnie pomocne byłyby wszelkie akcje edukacyjne prowadzone przez GPW. Warto budować świadomość i rzeczywisty obraz tego rynku wśród domów maklerskich. To podmioty, które mają wpływ na wizerunek tego rynku wśród swoich klientów – inwestorów. Tyko z założenia, rynek NewConnect jest i powinien być rynkiem dla mniejszości inwestorów, świadomych ryzyka i mogących sobie pozwolić na utratę zainwestowanego kapitału. Warto o nich dbać, warto przyciągać nowych, ale na pewno nie należy dążyć do przyciągnięcia wszystkich, lub nawet większości polskich inwestorów giełdowych. Oczywiście skończyłoby się to zapewne szaloną hossą i ogromnymi zyskami wielu inwestorów, zwłaszcza tych z dużym stażem na NewConnect, ale efekt końcowy, w razie głębokiej korekty, mógłby być odwrotny od zamierzonego. W mojej ocenie lepiej pokazywać rzetelnie szanse i ryzyka inwestowania na NewConnect. Najlepiej działają przy tym przykłady sukcesów inwestycyjnych, zwłaszcza gdy możemy pokazać je w kontekście ryzyk i trudności, jakich doświadczyli inwestorzy tych projektów, zanim osiągnęli sukces. W mojej ocenie istnieje przy tym duże zainteresowanie inwestorów rynkiem NewConnect. Nie jest też problemem przyciągnięcie inwestorów instytucjonalnych. Świeżym przykładem jest Grupa Niewiadów – PGM S.A., która będąc na tym rynku była w stanie zrealizować bardzo duże odwrotne przejecie i pozyskać 250 mln. zł od inwestora instytucjonalnego, pozwalając jednocześnie znakomicie zarobić inwestorom indywidualnym. Nie byłoby to możliwe bez notowania akcji spółki na NewConnect. Przykłady takich sukcesów można mnożyć.

Zainteresowanie spółek przychodzi wtedy gdy wiedzą, że dzięki debiutowi uzyskają realna korzyść. Najczęściej wtedy, gdy wiedzą, że mogą pozyskać inwestorów, ale także wtedy, gdy zależy im na zwiększeniu swojej rozpoznawalności lub wiarygodności, albo wreszcie wtedy, gdy poprzez NewConnect planują wejście na duży parkiet GPW. W mojej ocenie zainteresowanie spółek tym rynkiem jest powiązane ze stanem rozwoju naszej gospodarki i naszego rynku kapitałowego. Nie jestem też przekonany, czy należy podejmować działania celem zwiększenia tego zainteresowania. Na NewConnect jest naprawdę dużo spółek i jest z czego wybierać. Dopływ nowych spółek nie jest chyba problemem tego rynku. Jeżeli chcemy wspierać rynek NewConnect, wspierajmy cały polski rynek kapitałowy. Według mnie to wystarczy.